Na początku podzielę się z Wami zmodyfikowanym przepisem na domową "Nutellę", ponieważ zapowiadałem to już w poprzedniej notce.
Domowa "Nutella" wersja druga:
Przepis zaczerpnąłem z filmiku na YT - How to make Nutella at Home. Przystosowałem go do polskich, mniej ekskluzywnych warunków, ponieważ takie składniki jak olej z orzechów laskowych czy ekstrakt waniliowy do tanich nie należą oraz są trudniej dostępne (najławiej oczywiście nabyć w sieci). Poprzedni przepis zawierał margarynę, co w dietach "tradycyjnej" lub wegetariańskiej nie stanowi problemu, bo masła i margaryn jest zatrzęsienie, ale w wersji wegańskiej już są. Sam po Alsan muszę jechać 3 km w jedną stronę i nie zawsze jest dostawa.
Pod poprzednią notką o "Nutelli" ktoś pytał o karob jako zamiennik kakao i czy pasuje do tego przepisu. Jeszcze nigdy go nie próbowałem i dlatego nie mam pojęcia. Mam zamiar kombinować "idealny" krem orzechowy, więc na pewno sprawdzę.
Przepis z oryginalny: (przy czym filiżanki >> szklanki)
2 szklanki orzechów laskowych
1/2 szklanki kakao
1 szklanka cukru pudru
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1/2 łyżeczki soli
3 łyżki (lub więcej) oleju z orzechów laskowych
Mój przepis:
2 szklanki orzechów laskowych [miałem 185 g także nawet niecałe wyszły]
niecałe 1/2 szklanki kakao
6-7 łyżeczek cukru pudru
5-6 łyżek oleju słonecznikowego
odrobinę mleka sojowego naturalnego [żeby krem nie był gęsty]
+-+-+-+objaśnienia+-+-+-+
Dodawajcie kakao ostrożnie, aby krem nie utracił posmaku orzechów na rzecz kakao. Poprzednim razem tak właśnie się stało i dodatek orzechów stracił sens. Nie podaje dokładnie ilości ponieważ sypałem ze szklanki zamiast liczyć łyżkami.
Mleko sojowe dodałem aby rozrzedzić krem. Dodawanie w nieskończoność oleju sprawi, że krem będzie tłusty (przez orzechy już jest) i ciężkostrawny. Mleko tego nie spowoduje. Wystarczy niewielka ilość. Nie przekombinujcie, bo wyjdzie zupa ;).
Ilość cukru zmniejszyłem, bo nie lubie słodkiego.
Dodając cukier, kakao i dolewając płynu można zwiększać ilość. Oczywiście nie w nieskończoność. Na pierwszym zdjęciu - osiągnąłem ok. 330 g kremu].
Przygotowanie:
Orzechy uprażyć w piekarniku rozgrzanym do 200 st. C przez 10 minut. Przełożyć na ściereczkę i rolować by zdjąć skórkę [ czasem strasznie trudno schodzi więc pod koniec dałem takie nieobrane i nie zmieniły smaku na szczęście ]. Zmiksować na pastę [ każdy swój sprzęt zna; u mnie zostały niewielkie grudki - sam nie wiem jak to dobrze zrobić ]. Dodać kakao, cukier, olej i mleko. Dobrze wymieszać mikserem. Schłodzić.
[Krem po przygotowaniu]
[Krem po dolaniu mleka sojowego]
***
Krem z nerkowców:
Krem powstał dzięki pomysłowi na surowy majonez z bloga RAWstauracja. Chciałem go użyć jako sosu do tacosów, ale ostatecznie mi nie wyszedł, ponieważ zrezygnowałem z czosnku, którego nie lubię. To co wyszło okazało się za słodkie na miano majonezu, ale świetnie pasuje jako słodki krem do różnego rodzaju ciast. Dzisiaj chciałem upiec murzynka i przełożyć go nim, ale miałem inne zajęcia i w końcu nie sprawdziłem.
Składniki: [w oryginalnym przepisie są większe ilości]
1 szkanka nerkowców
sok z połowy pomarańczy
Przygotowanie:
Namoczyć nerkowce i zmiksować na pulpę z sokiem pomarańczowym.
***
Ciasto na pizzę "3x8":
We wtorek robiłem pizzę i udało mi się uchwycić proporcje, a nie jak najczęściej "na oko". Użyłem 3 rodzajów mąk (pszennej, razowej i płatków owsianych) i każdej po 8 łyżek. Stąd wzięła się nazwa.
Sos na pizzę pierwszy raz od dłuższego czasu DIY na bazie koncentratu pomidorowego, sosu sojowego, pieprzu, ziół prowansalskich i odrobiny wody. Dotychczas szedłem na łatwiznę dając na spód i górę ten sam keczup. Bezsensu.
Składniki:
8 łyżek mąki pszennej
8 łyżek mąki razowej
8 łyżek płatków owsianych [rozdrobnić]
sól
woda [ostrożnie, ew. dosypać mąki pszennej jeśli za rzadkie]
olej
***
Tacos:
Pomysł na obiad ze środy. Tacosy od początku do końca DIY.
Składniki: [proporcje na ok. 14 sztuk]
Ciasto:
375 g mąki pszennej
sól
szklanka wody
olej słonecznikowy
Farsz:
3 marchewki
2 pietruszki
1 seler
1 cukinia
1 papryka
1 główka sałaty
Smarowidło:
1 awokado
2 małe cebule
1 por
Przygotowanie:
Ciasto wyrobić z podanych składników. Rozwałkować na cienkie placki [ilość ciasta wg waszego uznania; rozwałkowałem na 19,5 cm średnicy i wycinałem koła pokrywką od garnka bo idealnie mieści się na patelni]. Smażyć na suchej patelni. Kłaść upieczone na przemian między ręczniki papierowe.
Warzywa obrać jeśli potrzeba i "obierać" obieraczką do samego końca - wyjdą paski. Jeśli są twarde [np. pietruszka] to w niewielkie słupki. Paprykę w paski. Poddusić na parze. Na miękko lub al dente. Jak wolicie.
Dojrzałe awokado przekroić i wydrążyć łyżką. Rozdrobnić. Przesmażyć posiekaną cebulkę i pora. Wymieszać razem.
Na placku najpierw nałożyć "smarowidło" i rozprowadzić. Następnie położyć liście sałaty i pozostałe warzywa, ew. keczup lub jakiś sos. Zawinąć.
środa, 7 marca 2012
Domowa "Nutella" wersja druga, ciasto na pizze, tacosy, krem z nerkowców
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kontakt z blogerem:
Produkty wegańskie w bydgoskich sklepach
Mniam! Najbardziej chyba podoba mi się 'Tacos', wygląda szalenie apetycznie :). I zawsze chciałam zrobić własne placki tego typu ale nigdy jakoś się za to nie zabrałam... Może tym razem, z tym przepisem mi się uda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Karolina "Cottien"
Dzięki, bo faktycznie zdjęcie wyszło "smakowicie". Tacos czy jak kto woli tortille są pracochłonne i tym odrzucają od siebie. Tym razem poszło mi sprawnie - wałkowałem/rozciągałem ciasto i wycinałem pokrywką, więc wyszły wręcz idealnie; w czasie smażenia jednego placka robiłem kolejny i powtarzałem tę czynność.
UsuńFarsz można uprościć dają surowe warzywa czy jakiś "gulasz" z fasolą.
a mi się tacos kojarzą z odrobinę bardziej chrupkimi i mniejszymi tortillkami, które delikatnie się faszeruje i zakłada w półksiężyc czy też muszlę, stawia w serwetniku, robi photo, chwyta w łapki i zjada. takiego tacosa pragnę poczynić
OdpowiedzUsuńTwój ładny, kolorowy
Kiedyś bodajże Olga z więcejyofu opisała mi wszystkie rodzaje placków, ale nie mogłem tych definicji odnaleźć. Nie przywiązuje wagi do nazewnictwa. Dla mnie taki rodzaj pieczywa będzie tortillą lub taco ;).
UsuńNie wpadłam na to, żeby je podprażyć. Jakoś do nutelli mi to nie pasowało, zupełnie nie skojarzyłam... ale faktycznie, to może być dobry pomysł. To i tak dopiero pierwsze podejście, więc będę próbować w różnych kombinacjach.
OdpowiedzUsuńA twój przepis już wcześniej widziałam - nutella wygląda apetycznie :)
koleżanka Laktoowo ma rację - tacos to takie sztywne i chrupkie muszelki, a to co Ty zrobiłeś to tortille. warto to rozróżniać, bo sama przejrzałam notkę tylko dla tych tacosów. acz placuszki bardzo mnie intrygują, bo jak dotąd robiłam tylko tortille elastyczną z puszki i była genialna, ale nieco męcząca w przygotowaniu. czy Twoje tortille też były elastyczne, czy może łamały się przy zwijaniu?
OdpowiedzUsuńWiększość była elastyczna, bo w założeniu miały się dawać zwijać. Kilka przesuszyło się i było łamliwych. To zależy czy krótko czy długo smażysz na patelni (bez tłuszczu). Aby uzyskać elastyczne tortille wystarczy chwilka z każdej strony lub nawet z jednej.
UsuńPodprażenie orzechów, genialnie proste! Ja do tej pory robiłam podobne kremy z surowych orzechów i mało było je czuć, na pewno podprażone będą pyszne. Do zrobienia zapisuję nutelle i tacosy, uwielbiam takie zawijańce i nie dbam o ich nazwę :)
OdpowiedzUsuńjutro robie nutelle :D dokladnie dzis pomyslalam, ze mam na cos takiego ochote :D tymczasem polecam swojego bloga, przepisy wege, z czego wiekszosc weganska :) na swieta robilam piegus cytrynowy w formie baby wielkanocnej :D zapraszam :))
OdpowiedzUsuńhttp://piknikowo.blogspot.com/2012/04/przepis-na-piegus-cytrynowy-la.html
A jak przechowywales placki, zeby pozniej sie nie wysuszyly? Bardzo ladnie ci wyszly te tortille, dobor warzyw tez ciekawy, fajny sposob na "przemycenie" pietruszki ( srednio za nia przepadam)
OdpowiedzUsuńDługo ich nie przechowywałem. Włożyłem do patelni i przykryłem pokrywką. W większej ilości możesz włożyć do garnka. Każdy placek przełożyłem jednym kawałkiem ręcznika papierowego. Akurat tak wyszło, że kilka zrobiło się twardych, ale to raczej wina przesmażenia, bo pozostałe były elastyczne.
UsuńO matko! Kiedy ja to wszystko wykonam...?! No inspirujące bardzo... :)
OdpowiedzUsuńPrzy Nutelli to ślinka mi pociekła :P Jaka szkoda, że nie wszyscy weganie cierpią na niedowagę. Jadłabym codziennie:DD
OdpowiedzUsuń