piątek, 21 października 2011

Domowa "Nutella"


Kremów wegańskich na rynku raczej brakuje. Na "normalnych stoiskach" (poza zdrową żywnością lub orientem) ich nie spotkałem. Na półkach z wege żarełkiem czasem coś się znajdzie, ale najczęściej jest to produkt Valsovi. Na razie nie kupiłem go i próbowałem. Kiedyś na blogu "I can't believe it's vegan" dowiedziałem się, że w Rossmanie można kupić jakiś krem wegański, ale w moim osiedlowym sklepie go akurat nie ma (może jest w innym bydgoskim).

Przepisów na domową "nutellę" nie było zbyt wiele. Zainteresowałem się tematem dzieki przepisowi z cincin, ale jest on niekompletny i dlatego zacząłem szukać innego. Wujek Google jak zwykle pomógł, bo natknąłem się na filmik z portalu spryciarze.pl, zlinkowany na wykopie.pl.

Domowa "nutella" smakuje jak ta sklepowa. Tak mi sie przynajmniej zdaje, ponieważ już dawno jej nie jadłem. Ta swojska jest bardziej orzechowa, bo jest tu 100g orzechów, bez żadnej ściemy. Z powodzeniem można wykorzystać jako krem do różnego rodzaju ciast (bez dodawania kakao "nutella" jest jeszcze lepsza).

Składniki:
100 g orzechów laskowych
2 łyżeczki cukru pudru
2 łyżeczki mleka sojowego w proszku
4 łyżeczki kakao (raczej płaskie)
50 margaryny wegańskiej (Alsan)
kilka kropel aromatu waniliowego
odrobinę oleju

Przygotowanie:
Orzechy bez łupinek, ale w skórkach wkładamy na 5 minut do piekarnika rozgrzanego do 200 st. C. Następnie wykładamy na ściereczkę, składamy rogi do środka i rolujemy po stole, gnieciemy w rękach. Tym sposobem zdejmiemy skórkę.
Mikserem mielemy na gładką masę orzechy, cukier, mleko w proszku, margarynę z dodatkiem oleju i olejku aromotycznego. Następnie dodajemy kakao i jeszcze przez chwilę miksujemy. Przekładamy krem do miseczki i odstawiamy do lodówki.


Na zdjęciu widoczne grudki orzechów, bo nie zmiksowało się na gładko.


Po ostatniej wizycie w markecie naszła mnie myśl, aby spisywać asortyment wegański w moim mieście. Akurat z Bydgoszczy mam niewielę czytelników (nikt?), ale może się komuś z przyjezdnych przyda ;). Na razie zacząłem i dopóki mi się nie znudzi będę to prowadził. Oczywiście nie robię tego na zasadzie - wbijam do sklepu i przeglądam wszystko co jest wegańskie. Sukcesywnie, w zależności od swoich potrzeb będę spisywał co gdzie jest. Przy większości produktów zapisałem jeden sklep, ponieważ tylko tam je widziałem, a nie miałem jeszcze okazji sprawdzić w innym. Ceny są orientacyjne (nawet jeśli dokładne), bo mają raczej tendencje zwyżkowe i za jakiś czas będę nieaktualne.

Spis ma na celu pomoc weganom (wegetarianie też skorzystają, są też ogólne produkty) w robieniu zakupów. Gdyby ktoś chciał naśladować to zachęcam :).

Pliki umieściłem na moim chomiku. Link do plików znajdziecie tu oraz pod banerami po prawej stronie.

niedziela, 28 sierpnia 2011

Falafel



W poprzednim przepisie na samosy sprawdzałem swoje umiejętności kucharskie ze smażeniem w głębokim oleju. Kolejną potrawą, którą przygotowuje się w taki sam sposób jest falafel i dlatego dzisiaj padła na nie kolej. Nie przetrząsałem internetu w poszukiwaniu oryginalnego przepisu. Luźno oparłem się ten przepis. Zabrakło u mnie czosnku i kminu rzymskiego, ale ten drugi był w przyprawie thandori garam masala, którą nabyłem jakiś czas temu. Smażenie w głębokim oleju jakoś nie wypaliło, bo kulki utonęły i zaczęły się rozpadać - nie wiem dlaczego?. Resztę przesmażyłem tradycyjnie na patelni.

Kilka dni temu przygotowałem murzynka z suszonymi morelami. To bardzo dobre połączenie. Wczoraj z tymi samymi owocami zrobiłem drożdżówkę, która jednak nie wyrosła za wysoko. Znajomym jednak smakowała. Fotek nie ma, trzeba sobie wyobrazić ;).

Składniki (na ok. 32 małe kulki):
ok. 250 g ciecierzycy
1 duża i 1 mała cebulka
trochę natki pietruszki
odrobina wody (z gotowania ciecierzycy)
odrobina mąki pszennej
sól, odrobina pieprzu kolorowego
1 łyżeczka przyprawy garam masala

Przygotowanie:
Ciecierzycę moczymy przez noc i gotujemy do miękkości. Miksujemy, dolewamy odrobinę wody, aby wyszła jednolita pasta. Siekamy i przesmażamy cebulkę. Kroimy drobno pietruszkę. Razem łączymy składniki, dodajemy przyprawy i mąkę. Mieszamy. Lepimy kulki (niecała duża łyżka) i smażymy na złoty kolor z kilku stron (ew. w głębokim tłuszczu).


sobota, 6 sierpnia 2011

Samosy



Do samodzielnego zrobienia samosów przygotowywałem się bardzo długo. Sądziłem, że wymagają one dużo roboty, no i nie byłem przekonany do smażenia w głębokim tłuszczu. Dzisiaj wreszcie podszedłem do tego problemu. Przekonałem się, że to nic trudnego. Inne dania jak na przykład falafel, pączki etc. są teraz dla mnie w zasięgu ręki i w końcu ich też spróbuję ;).

Farsz nie był jakiś super. Składał się z ugotowanych ziemniaków, marchewki, groszku z puszki. Na zdjęciu wygląda glutowato, ponieważ zmiksowałem składniki zamiast rozgnieść je widelcem. Nie wiedziałem też czym przyprawić, żeby było smacznie. Przypraw orientalnych np. garam masali nie posiadam, więc dodałem pieprz, sól, szczyptę curry, mieszankę ziół do pizzy.

Ciasto uzyskałem przez zmieszanie mąki pszennej (więcej), żytnej (mniej), odrobiny oleju, soli z wodą. Nie trzymałem się żadnych proporcji.

Ogólnie "przygodę" z samosami oceniam na 4, bo farsz trochę się nie udał, natomiast ciasto wyszło ok.






wtorek, 2 sierpnia 2011

Ciasto zebra



Ciasto "zebra" jest prostym wypiekiem i nie będę się zbytnio o nim rozpisywał. Przygotowałem je w oparciu o sprawdzony przepis na murzynka. Rozrobiłem ciasto w podwójnej proporcji, ale tylko do jednego dodałem kakao. Biała część jednak nie jest taka do końca, bo zmieniła kolor za sprawą "przyprawy do szarlotki". Charakterystyczne pasy nie rozłożyły się rownomiernie na całej powierzchni ciasta, bo nie było ono zbytnio lejące się. Zebrę uzyskałem wylewając na środek blachy na przemian białą i kakaową masę.



wtorek, 5 lipca 2011

Ziemniaki, smażona młoda cebulka i miks marchewkowy



Gotowane ziemniaki z podsmażoną na brązowo cebulką jakiś czas temu zrobiła moja mama. Bardzo mi one zasmakowały i teraz dość często je przygotowujemy. Dzisiaj była moja kolej :). Może nie są one dla wszystkich, bo tuczące, ale wtedy jest pretekst, żeby spalić kalorie w aktywny sposób.

Wykorzystałem 1 kg młodych ziemniaków, które ugotowałem do miękkości. Posiekałem 3-4 cebulki i smażyłem aż zrobiły się brązowe (nie wszystkie takie były co widać na zdjęciu). Dzięki temu miały fajny posmaczek. Właśnie taki lubię. Na koniec wymieszałem ziemniaki z cebulą.

Oprócz ziemniaków na talerzu znalazł się miks gotowanej marchewki i młodej włoszczyzny - były to niewielkie ilości selera, pietruszki i pora, także w ogóle ich nie widać... no może oprócz natki pietruszki.

Nie dodałem żadnych przypraw: soli, pieprzu, etc.

***
Wczoraj ruszyło głosowanie w konkursie na Najseksowniejszego wegetarianina i wegetariankę roku 2011. Galeria kandydatów znajduje się tu.


niedziela, 3 lipca 2011

Ciasto z galaretką


Ciasto z galaretką miało pojawić się już kilka tygodni temu, ale niestety nie wyszło i długo zbierałem się po tej kulinarnej porażce. Trochę się wtedy napracowałem - przede wszystkim dlatego, że pierwszy raz wykorzystywałem agar. Leżał on u mnie dość długo, zdążył się nawet przeterminować i z tego powodu zdecydowałem się wreszcie na wykorzystanie go do czegoś.

Przepis na to ciasto pochodzi jeszcze z czasów przedwege(tari)ańskich. Dzisiejszy wpis jest wersją uboższą, bo nie zawiera pianki z mleka wymieszanej z galaretką (żeby było na sztywno). Poprzednio złe proporcje "usztywniacza" sprawiły, że zjadłem "zupę" biszkoptową ;). Jest to jeszcze do nadrobienia, bo efekt końcowy powinien być tego wart (przynajmniej kiedyś tak było).

Ciasto piekłem w nowej tortownicy o średnicy 24 cm. Biszkopt urósł, a później opadł i zrobił się lekki zakalec. Poprzednim razem zrobiłem je w tortownicy 26 cm i wyszło naprawdę dobrze, było równe.

W "ugryzieniu" tematu agaru pomógł mi cincin.

Składniki:

biszkopt
2 szklanki soku owocowego - wykorzystałem pomarańczowy
agar - 3/4 łyżeczki na szklankę płynu
(dawałem 1 łyżeczkę dla pewności)
owoce - jakie lubicie, można bez

Przygotowanie:
Biszkopt musi ostygnąć w foremce. Do rondelka wlewamy większość soku, który zagotowujemy. Niewielką ilość płynu rozprowadzamy razem z agarem i wlewamy do reszty. Dokładnie mieszamy całość. Wyłączamy gaz i czekamy aż schłodzi się i zacznie ścinać. Na cieście układamy owoce i zalewamy galaretką. Można wlać rzadką jednak należy uważać, aby nie zaczęła przechodzić przez dziury w formie. Wkładamy do lodówki i schładzamy.



sobota, 11 czerwca 2011

Szarlotka sypana



Maj miał być miesiącem wytężonej pracy kulinarnej, a znowu nie był. Miałem zaplanowany jeden przepis, ale z powodu braku składnika - margaryny Alsan - wszystko się pospało i nie wystarczyło chęci do nowych eksperymentów. Jeszcze te cholerne upały odbierały mi siły. W międzyczasie nabyłem też nowe akumulatorki, więc aparat nie odmówi posłuszeństwa.

Szarlotkę sypaną przygotowałem na podstawie przepisu z puszki.pl. Zamiast margaryny zastosowałem olej. Wsypałem mniejszą ilość cukru (1/2 szklanki), bo nie przepadam za mocno słodkimi wypiekami. Kruszonkę robiłem "na oko" i nie wyszła jaka powinna. To jest do nadrobienia. Ciasto jest bardzo smaczne, a jego przygotowanie nie nastręcza problemów.

Przepis cytuje za puszką.pl

Składniki:
/proporcje podane na małą tortownicę, ok. 25cm średnicy/

1 szklanka mąki (białej, razowej lub mieszanej)
1 szklanka kaszy manny
1 szklanka cukru (część, nawet 2/3 szkl., można zastąpić mieszanką mąki i manny) [*]
1 łyżeczka proszku do pieczenia
ew. cukier waniliowy

1-1,5 kg jabłek [**]
3 łyżki cukru
cynamon
ew. esencja waniliowa

0,5 kostki margaryny lub masła (musi być twarde, schłodzone, żeby dało się zetrzeć na tarce) lub kilka łyżek oleju (to wersja dla wegan)
ew. mąka lub bułka tarta do wysypania tortownicy

Przygotowanie: ponad 60 min.
1. Jabłka umyć, obrać, utrzeć, wymieszać z 3 łyżkami cukru, cynamonem i ew. esencją waniliową. NIE PODPIJAĆ SOKU ŁAKOMCZUCHY JEDNE!!! :-) To nie jest tradycyjna szarlotka, do której jabłka muszą być starannie odsączone. Wręcz odwrotnie - potrzebny jest sok!
2. Wymieszać mąkę z kaszą i cukrem, dodać proszek do pieczenia i ew. cukier waniliowy.
3. Podzielić tę "suchą masę" na 3 części.
4. Do wysmarowanej tłuszczem (i ew. wysypanej bułką tartą lub mąką) małej tortownicy wsypać I-szą część "suchej masy".
5. Przełożyć połową jabłek.
6. Wysypać II część.
7. Wyłożyć resztę jabłek.
8. Teraz są 2 możliwości:
a/ Wersja z margaryną: wysypać III część suchych składników i zetrzeć na to wiórki margaryny lub masła.
b/ Wersja z olejem: do reszty suchych składników dodać 2 łyżki oleju i 2-3 wody, mieszać łyżką "rozcierając" powstającą masę o ścianki naczynia. Ma się zrobić coś, co wygląda jak kruszonka. Takie lekko "wilgotne" grudki. W razie konieczności dodać jeszcze trochę oleju. Wysypać to na ciasto, przyklepać delikatnie.
9. Piec ok. 50 min. w standardowej temperaturze, czyli 180°C (ciasto wkładamy do nienagrzanego piekarnika). Zostawić do wystygnięcia i dopiero kroić, jeśli zależy nam, żeby szarlotka zachowała formę.
Wskazówki i uwagi:
[*] Ja nie lubię zbyt słodkich ciast, dlatego daję 1/3 szkl. cukru, a resztę zastępuję mieszanką mąki i kaszy - tak, żeby sumaryczna ilość sypkich składników się zgadzała. Kiedyś dawałam 1/2 szkl. cukru.

[**] Najlepsze do szarlotki są antonówki, ew. pół na pół antonówki + inne, słodkie i soczyste jabłka. Mogą być też inne kwaśne lub przynajmniej kwaskowe jabłka. Muszą też być soczyste - tak jest, niebywałe w przypadku szarlotek, ale tutaj sok odgrywa bardzo ważną rolę: z suchej masy robi ciasto (w górnej warstwie tą rolę spełnia margaryna). Z tego powodu naprawdę nie należy podpijać soku z utartych jabłek.



niedziela, 15 maja 2011

Przekładaniec z dżemem wiśniowym


Przekładaniec powstał na bazie biszkoptu z wegetariańskiego żarłoka. Upiekłem go, żeby sprawdzić czy wyjdzie, bo mam pomysł na fajne ciasto z biszkoptem. Do różnej maści tortów też się przyda (na blogu WŻ jest ich sporo).

Do biszkoptu chciałem przygotwać jakiś krem na bazie budyniu, ale po przejrzeniu różnych przepisów w necie wyszło na to, że bez margaryny się nie obejdzie. Nie miałem jej, więc przesmarowałem zwykłym dżemem. Do ciasta wsypałem połowę ilości cukru.

Biszkopt wyszedł lekki, puszysty i oczywiście pyszny. Proporcje są na mniejszą tortownicę, bo u mnie znowu "naleśnikowato" wygląda i z tego względu udało się zrobić jedną warstwę.

Przpis cytuję za "WŻ":

Składniki:
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru (u mnie 1/2 szklanki)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1 szklanka mleka sojowego (z wody tez wyjdzie)
1/2 szklanki oleju
woda - ewentualnie, jeśli masa będzie mało kleista (była niepotrzebna)

Przygotowanie:
Wszystkie te składniki mieszamy lub miksujemy. Ciasto ma mieć konsystencję bardzo gęstej śmietany. Tortownicę smarujemy olejem. Mozna posypać ewentualnie bułką tartą.
Pieczemy w 200 stopniach około 35-40 minut. Po tym czasie wyjmujemy z piekarnika, studzimy, kroimy na 3 warstwy długim nożem. Nie kroimy gorącego ciasta.



poniedziałek, 9 maja 2011

Drożdżówka wegańska



Dawno nie zaglądałem na bloga. Dopadła mnie twórcza niemoc, czyt. brak weny kulinarnej oraz fakt kończenia zaległej pracy magisterskiej (prawidłowo powinienem skończyć ją w lipcu, góra październiku 2010) i późniejszej szybkiej obrony. Mijają już od tego dnia prawie dwa tygodnie, więc najwyższy czas wznowić pisanie bloga :).

Drożdżówkę (wegańską) chciałem już upiec dawno temu. Podszedłem do tego ciasta tylko raz, lecz nie wyszło mi i z tego powodu się zniechęciłem. Dzięki przepisowi dodanemu do miski Tuperrware moja mama stała się mistrzynią i robiła przepyszne ciasta. Jednak z chwilą zmiany diety na wegańską przestałem spożywać jajka i mleko, więc dawny przepis odszedł do lamusa.

O drożdżówce myślę (z przerwami oczywiście) od początku roku, ale dość długo upłynęło czasu zanim zmaterializowałem swoje myśli. Brakowało mi dobrego przepisu, jednak znalazłem jeden (placek drożdżowy z rabarbarem) na blogu wegetariański żarłok i postanowiłem go wykorzystać.

Pierwsza próba udana, jednak jak dla mnie jest za dużo kruszonki, no chyba, że wziąłem za małą blachę. Reszta proporcji jest >>ok<< co sprawia, że ciasto jest "w dechę". Blog zainspirował do spróbowania innych ciast. Już ślinię się na biszkopt, bo mam niecne plany na jego wykorzystanie :). Efekty ujrzycie w swoim czasie.

A tymczasem podaje przepis na drożdżówkę (za wege żarłokiem, pomijam owoce i uzupełniam temperaturę i czas).

Składniki:
Ciasto drożdżowe:
30g drożdży
1/3 - 1/2 szklanki cukru
3-3,5 szklanki mąki
1 szklanka ciepłej wody
1/3 szklanki oleju

Kruszonka:
1/3 szklanki oleju (lub 1/2 kostki margaryny)
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki mąki
cukier waniliowy

Przygotowanie:
W misce wymieszać drożdże ze szklanką wody ciepłej (nie wrzącej) oraz 1 łyżką cukru i 1 łyżką mąki. Odstawić na ok. 15-20 minut do utworzenia piany z pączkujących drożdży. Następnie dodawać resztę składników i zagniatać/mieszać. Odstawić na godzinę - do wyrośnięcia. Składniki kruszonki ugnieść w osobnej misce (dodałem więcej mąki, bo kruszonka była zbyt płynna).
Ciasto jest zwarte, a nie lejące i trzeba rozprowadzić łapkami je po blasze. Na górę posypać kruszonką. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st. C i piec ok. 30-40 minut, aż ciasto się zarumieni.


wtorek, 12 kwietnia 2011

Tydzień Weganizmu (13-19 kwietnia 2011 r.)


Chciałem Was serdecznie zaprosić, w imieniu stowarzyszenia EMPATIA i grup współpracujących, na Tydzień Weganizmu, który odbędzie się w dniach 13-19 kwietnia 2011 r. w Warszawie, Krakowie, Łodzi i Zamościu. Szczegółowy plan imprez znajdziecie na stronie wegetygodnia. Odbędą m. in. spotkania z zaproszonymi gośćmi, dyskusje, pokazy filmów, pokazy gotowania, poczęstunki wegańskie i masa innych atrakcji.

Listę pozostałych miast uczestniczących w programie, w których przewidywane są akcje znajdziecie w zakładce miasta.






wtorek, 5 kwietnia 2011

Ciasto, alleycat i zaproszenie na konkurs


W sobotę w Bydgoszczy odbywał się Alleycat (wyścig rowerowy na orientację; szczegóły na wiki), pod nazwą AlleyKAŁ. Akurat nie brałem w nim udziału. Wystartowałem w poprzednim wyścigu po raz pierwszy w życiu, ale nie dojechałem do mety z powodu przebitej dętki. Pomimo tego pojawiłem się o wyznaczonej godzinie i w czasie gdy ludzie śmigali po mieście rozwiązujac kolejne zadania z manifestu ja pomogałem organizatorowi przewieźć sprzęt na afterparty. Po alley'u szykowało się rozdanie nagród za wyścig i bikepolo w klubie Estrada. Ze swojej strony upiekłem ciasto.

Pomysł na ciasto zaczerpnąłem od Maddy: ciasto z konfiturą malinową... z bloga Maddy. Próbę zrobiłem w piątek, ale nie zauważyłem, że proporcje są na małą tortownicę i wyszedł "naleśnik". W sobotę podwoiłem ilość składników i wyszła "cud malina" ;). Poniżej podaje przepis (z moimi zmianami) na dużą tortownicę w oparciu o zapiski Maddy:

Składniki:

ciasto:
2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka mąki pszennej razowej
1 i trochę szklanki cukru białego
10 łyżek oleju słonecznikowego
2 płaskie łyżki proszku do pieczenia
1 i trochę szklanki zimnej wody
2 łyżki soku z cytryny

posypka kokosowa:
3 łyżki oleju
1/2 łyżki cukru pudru
5-6 łyżek wiórków kokosowych
dżem malinowy, wiśniowy itd.

Przygotowanie:
Mieszamy ze sobą wszystkie składniki za wyjątkiem soku z cytryny, który dodajemy na końcu. Przelewamy masę do dużej torownicy wysmarowanej olejem i posypanej bułką tartą (lub wyłożonej papierem do pieczenia). Wkładamy ciasto do piekarnika nagrzanego do 200 st.C i pieczemy przez ok 25 minut (to minimum, ja piekłem ok. 10 min. dłużej).

W czasie, gdy ciasto się piecze przygotowujemy posypkę kokosową. Mieszamy ze sobą cukier z wiórkami. Rozgrzewamy olej na patelni i na małym ogniu lekko rumienimy wiórki.

Po ok. 25 (lub dłużej) minutach wyciągamy z piekarnika ciasto. Smarujemy je 3-4 łyżkami dżemu i posypujemy kruszonką kokosową. Wkładamy do piekarnika na kolejne 10 minut.



Ciacho na imprezie. Poszło w mgnieniu oka. Wszyscy je zachwalali.


Właściciel bloga gra pierwszy raz w życiu w bike polo. Nawet mi szło, 2 budy strzeliłem. Jeden meczyk wygraliśmy.



Konkurs, na który zapraszam wszystkich wegetarian i wegan to kolejna edycja "Najseksowniejszych wegetarian". Nieskromnie powiem, że w poprzednim roku brałem w nim udział, ale z mizernym skutkiem. Zgłosiłem kandydaturę nie dla nagród (kto w to uwierzy:P), ale po to aby się przełamać, bo jestem raczej wstydliwy ;).

Zgłoszenia (dwa zdjęcia: twarzy, sylwetki, plus krótki opis) nadsyłajcie do dnia 30 czerwca 2011 roku na adres konkurs@wegetarianie.pl. Na zwycięzców czekają wspaniałe nagrody. Szczegóły na portalu wegetarianie.pl Zapraszamy :).


środa, 30 marca 2011

Krokiety mielone sojowe



Przepis publikuje dawno po premierze. Po prostu jakoś nie miałem chęci go dodawać, a to przecież tylko chwilka. Krokiety przygotowałem na obiad z ziemniakami i surówką, która prawdę mówiąć nie była "szałowa".

W sumie składała się z jabłka, kapusty białej, soli, pieprzu, oleju, cebuli i soku z cytryny W oryginalnym przepisie był sos, którego nie dodałem, bo brakowało składników i może przez to była taka sobie.

Składniki:
połowa paczki granulatu sojowego
kilka pieczarek
cebula
ulubiona przyprawa
bułka tarta
olej do smażenia
pieprz
sól

Przygotowanie:
Granulat gotujemy w bulionie albo w wodzie z dodatkiem soli, liści laurowych, ziela angielskiego. Od jakiegoś czasu tak robię, bo stwierdziłem, że szkoda kostek. Zupełnie przestałem ich używać.
Cebulę siekamy w kostkę, pieczarki myjemy i również siekamy. Smażymy na patelni, później doprawiamy solą i pieprzem. Granulat odsączamy na sitku. Przekładamy do wysokiego naczynia i miksujemy na papkę. Dodajemy pieczarki i cebulę, dosypujemy bułki tartej, aby masa stała się klejąca. Obtaczamy w bułce tartej z dodatkiem przyprawy, smażymy na oleju. Smak krokietów zależy głównie od przyprawy, bo soja jest neutralna.



środa, 23 marca 2011

Czekoblok



Dwa posty temu napisałem, że niedługo pojawi się przepis "na słodko". I oto właśnie nadeszła ta chwila ;). Dodaje szybko, bez zbędnego pisania, bo już od kilku dni wisi danie obiadowe. Zrobiłem je wcześniej, ale trzymam się ustalonego planu.

Blok czekoladowy to dla mnie nowość. Bardzo mi się spodobały zdjęcia z innych blogów i postanowiłem spróbować go u siebie. Opierałem się dość długo, bo w wersji wegańskiej jest on trochę drogi (margaryna- u mnie Alsan, mleko w proszku- akurat ryżowe, dodatki-ciastka Digestive, rodzynki, płatki migdałów), lecz warto próbować nowych smaków. Ostatecznie przekonał mnie blok z bloga (hehe) "W jak Weganizm" (link). Dodałem go dość niedawno do listy blogów. Na zdjęciu blok wydaje się duży, a ja nie chciałem zużywać wszystkich składników na raz i dlatego poszukałem innego przepisu. Znalazłem go w książce z przepisami R. Rupowskiego.

Mój czekoblok do końca nie stwardniał jak powinien, bo przyznam, że podjadłem kilka ciastek i nie pilnowałem proporcji bakalii. Z tego powodu pewnie nie stężał, ale nie był lejący się. Wyszedł miękawy i klejący od spodu, lecz smak rekompensował wszystko. Przepis cytuje za Rupowskim. W nawiasach moje dopiski. Zamieniłem wszystko na gramy, bo nie lubie dekagramów :P.

Składniki:
250 g mleka sojowego w proszku (u mnie ryżowe, jest nawet gryczane - kosmos)
250 g margaryny wegańskiej
200 g herbatników (u mnie ciacha Digestive)
100 g śliwek suszonych (zastąpiłem 1 szklanką rodzynek)
50 g orzechów włoskich (płatkami migdałów)
2 łyżki kakao lub karobu (dałem kakao)
6 łyżek wody
3 łyżki syropu klonowego lub innego (u mnie z agawy)

Przygotowanie:
Margarynę, syrop, kakao (karob) i wodę rozpuścić w garnuszku. Wyłączyć ogień i wsypać mleko w proszku. Dokładnie wymieszać. Wkruszyć ciastka, dodać posiekane bakalie (jeśli chemicznie konserwowane to wcześniej wyparzyć). Masę przełożyć do blachy wysmarowanej tłuszczem (ja dałem na papier do pieczenia). Odstawić do ostygnięcia. Wrzuciłem go jeszcze do lodówki.



piątek, 18 marca 2011

Kebab Shoarma w tortilli



Jak napisałem w poprzednim poście, publikuje ostatni przepis na "kebab". Przed wersją z ryżem myślalem już o przygotowaniu go jako fastfood np. w picie, tortilli lub innym "chlebku". Wybór padł na tortillę, bo robi się ją najszybciej. Ciasto na nią przyrządziłem z mieszanki 3/4 mąki pszennej i 1/4 kukurydzianej (bo akurat miałem jej resztki). Wy możecie zrobić inaczej.

Planowałem wykorzystanie tofu naturalnego, bądź wędzonego, ale w końcu przygotowałem z kotletami sojowymi. Chyba nadają się do tego najlepiej. Podczas jednego wypadu na zakupy wpadła mi w ręce przyprawa "Kebab Shoarma" Kamisa (bez glutaminianu sodu; czosnek i jakieś inne warzywo zawiera dwutlenek siarki). Nie przypadła mi ona do gustu. Jest dziwna w smaku. Być może zmieszana własnoręcznie byłaby lepsza.

Do pomocy warto poprosić drugą osobę. Jedna zajęłaby się plackami (po skończeniu zadania pomogłaby drugiej), a druga przygotowałaby resztę, bo w pojedynkę jest to praco- i czasochłonne.

Składniki:
tortille:
mąka pszenna
mąka kukurydziana
olej słonecznikowy
ciepła woda

kebab:
10 kotletów sojowych
przyprawa shoarma
sos sojowy
liść laurowy
ziele angielskie
bułka tarta
olej do smażenia

warzywka:
1 sałata lodowa
1 cukinia
1 papryka czerwona
2 cebule

keczup do pizzy (pudliszki)

Przygotowanie:
Tortillę przygotowujemy mieszając mąki, zalewając olejem i wodą. Nie pamiętam jaką wodę używa się do wyrobu placków, ale ciepła sprawia, że ciasto jest miękkie i łatwiej je wyrobić. Placki mają być takie jakie posiadacie patelnie, więc o wielkości nic nie wspomnę. Smaży się je na suchej patelni. Należy pilnować i szybko ściągać z ognia, aby nie stały się chrupkie i łamiące, bo wtedy farsz będzie wypadał.

Do garnuszka wlać wodę, wrzucić połamany liść laurowy, ziele angielskie i kilka kropel sosu sojowego. Kiedy woda będzie wrzała wrzucić kotlety sojowe. Przykryć naczynie i zdjąć z ognia. Po paru chwilach wyłowić i odsączyć na sicie. Można nawet ponaciskać, aby nadmiar wody wyleciał. Wodniste nie są dobre. Bułkę tartą wymieszać z przyprawą, kotlety sojowe w niej i smażyć na rozgrzanym oleju. Jak odstygną pokroić w paski.

Cebulę obrać, pokroić w półplasterki i rozwarstwić. Można przesmażyć (tak zrobiłem) lub użyć surowej. Sałatę umyć, jeśli liście są duże porwać na mniejsze. Cukinię umyć, przekroić na 4 części. W przypadku, gdy miąższ jest gąbczasty wyciąć go i zrobić paski obieraczką do warzyw. Paprykę umyć, usunąć pestki i pokroić w paski (krótsze).

Układać na placku:
1. sałatę
2. cebulę
3. paski kebabu
4. paprykę
5. cukinię
6. polać keczupem

Nie bawiłem się w wymyślne składanie. Po prostu zrobiłem to na pół i tyle.
Smacznego!




poniedziałek, 14 marca 2011

Spagetti warzywne w mleku kokosowym


Danie jest wariacją kebabu wegańskiego z ryżem (link). Zostało mi pół puszki mleka kokosowego i postanowiłem wykorzystać je zanim się zepsuje. Pewnie mogłoby jeszcze stać, ale nie ryzykowałem.

Ten przepis chciałem dodać 8 marca, w Dniu Kobiet, żeby faceci zdążyli jeszcze przygotować pyszną szamę swoim wybrankom. Jednak, nie spodobało mi się zdjęcie (znowu nawaliłem na talerz tyle, a miało być inaczej), które pstryknąłem i ostatecznie nie dodałem w ten dzień wpisu. Poza tym początkowy zachwyt (podczas pichcenia) osłabł w trakcie konsumpcji. Nie oznacza to, że danie jest niedobre, ale nie było "szału". Przepis zawsze można zrealizować wcześniej niż 8 marca 2012 r.;)

Mam jeszcze w zanadrzu jeden przepis z kebabem w tle. W tygodniu prawdopodobnie się pojawi. Kolejny po nim wpis będzie na słodko :).

Składniki:
200 g mleka kokosowego
makaron spagetti (u mnie dość sporo)
pół papryki
kilka pieczarek
cebula
por
marchewki
pietruszka
seler
2-3 łyżeczki koncentratu (ja dałem 2 i było zbyt mało, ale nie dodawałem bo wrzuciłem makaron i bałem się, że się dobrze nie rozmiesza)
sól
pieprz czarny (świeżo zmielony)
sos sojowy (miałem ciemny; nie wiem czym się różni tak naprawdę od "zwykłego")
olej do smażenia
"zielone do dekoracji"

Przygotowanie:
Gotujemy wodę na makaron. Kiedy będzie wrzała - solimy, wlewamy ciut oleju bądź nie i wkładamy makaron w całości. Najczęściej łamałem nitki na pół, ale tak też jest spoko.

W międzyczasie, gdy woda gotuje się na makaron siekamy cebulę, myjemy pora, paprykę i pieczarki oraz obieramy warzywa. Siekamy w kostkę cebulę, pora, a paprykę w "pół paski" i przesmażamy na patelni wraz z pieczarkami pokrojonymi w plasterki lub drobniej- jak kto woli.

U siebie pokroiłem warzywa w słupki, lecz nie zmiękły wystarczająco (osobiście mi nie przeszkadzało), ale dobrym sposobem jest zrobienie pasków. W tym celu używamy obieraczki do warzyw. Jeśli są zbyt szerokie to wystarczy je poukładać jeden na drugim i przekroić na pół. Dzięki temu wystarczy chwilka, żeby zmiękły. Dodajemy je do reszty warzyw na patelnię, przesmażamy. Później dodajemy sos sojowy, sól, pieprz oraz mleko kokosowe (najpierw dobrze wymieszać), a nastąpnie koncentrat. Próbujemy, jeśli czegoś za mało, doprawiamy.

Odcedzony makaron (można przepłukać, dodać olej lub nic nie robić) dodać do sosu i dobrze wymieszać. Ewentualnie nałożyć na talerz makaron i polać sosem. U mnie zabrakło zieleniny, ale na pewno doda akcentu smakowego i estetycznego.

Smacznego!


środa, 2 marca 2011

Kebab wegański w mleku kokosowym z białym ryżem



Danko to przygotowałem wczoraj. Zrobiłem coś podobnego do tego i tego.
Problemem było nazwanie potrawy. Ostatecznie wybrałem kebab, ale początkowo miały to być paski warzywne w mleku kokosowym. Nie wiem, która nazwa jest lepsza.

Proporcje na 4 osoby (przynajmniej tak sądzę)

Składniki:
2 szklanki białego ryżu
włoszczyzna (ok. 2 marchewki, 2 pietruszki, seler, por)
ew. papryka czerwona
2 cebule
puszka kukurydzy
ok. 200 g mleka kokosowego (miałem puszkę 400 g)
pieprz czarny
pęczek koperku

10 kotletów sojowych
przyprawa do gyrosa (Galeo bez glutaminianu sodu; trzeba się niestety naszukać, żeby kupić bez tego dodatku)
bułka tarta (lub mąka kukurydziana)
sos sojowy
2 liście laurowe

Przygotowanie:
Na początku gotujemy ryż. Na 2 szkanki ryżu wychodzą teoretycznie 4 szklanki wody, ale ja jeszcze dolewam trochę bo zdarza się, że jest twardawy. Dodatkowa woda jest właśnie na tą ewentualność. Nie soliłem swojego ryżu.

W małym garnuszku nalewamy niewiele wody, tak aby starczyło na 10 kotletów sojowych. W czasie gotowania się wody dodajemy liście laurowe oraz sos sojowy. Kiedy będzie wrzała wrzucamy kotlety, chwilkę gotujemy lub wyłączamy wodę, jeśli spieszy się jej na zewnątrz ;). Gdy kotlety będą miękkie przekładamy je na sitko do odsiąknięcia. Przygotowujemy panierkę z bułki tartej lub mąki "kuku" (ja miałem resztki bułki i wymieszałem z mąką) oraz przyprawy do gyrosa. Ilość jak zwykle na oko. Jest ona słona, więc trzeba uważać. Tak przygotowane kotlety smażymy na patelni i odstawiamy na bok. Przecieramy patelnię jak ostygnie. Ewentualnie bierzemy drugą.

Warzywa obieramy ze skórki. Najlepiej użyć obieraczki do warzyw, bo będzie ona później również potrzebna. Obieraczką dalej "obieramy" warzywa z których wychodzą paski. Jeśli są za szerokie można je podzielić na pół przed lub po obraniu.
Jeżeli wydaje się wam, że jest za mała ilość warzyw to dodajcie więcej, trzeba ocenić wzrokowo.

Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy posiekane cebule oraz pora. Następnie paski warzywne. Smażymy chwilę. Następnie dodajemy odsączoną kukurydzę oraz pokrojone w paski kotlety sojowe. Zalewamy mlekiem kokosowym (najpierw należy dobrze wytrząsnąć puszką, aby wymieszać mleko; ja miałem puszkę 400 g i mniej więcej wlałem połowę). Przyprawić świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Soli powinno być dość, ponieważ przyprawa jest słona. Ewentualnie dosypać. Na koniec posiekać, umyty wcześniej koperek, i dodać do całości.

Smacznego! :)


poniedziałek, 28 lutego 2011

Ciasteczka kakaowe z tofu



Od tego wpisu mam zamiar "uśmiechać się" częściej do tofu i przygotowywać więcej dań z tym składnikiem. Pod koniec zeszłego tygodnia wziąłem do ręki "Zaskakujące tofu" M. Białołęckiej i zacząłem szukać czegoś niewymagającego na początek. Nie chciałem, aby książka ta okazała się niewypałem, bo kupiłem ją bodajże w listopadzie a do dzisiaj nie wypróbowałem żadnego przepisu ;).

Ciasteczka kakaowe z tofu autorka nazwała "chanelkami". Moje zdjęcie nie wyszło już tak profesjonalnie. Jeszcze mrugająca ikonka baterii mnie goniła, więc nie miałem czasu kombinować ;). Fotkę pstrykałem z lampą, wiec ciastka wyszły dużo jaśniejsze niż w rzeczywistości. Składniki cytuje za autorką, a sposób przygotowania z pamięci.

Składniki:
100 g wiórków kokosowych
30 g dość grubo posiekanych orzechów laskowych bądź migdałów
2 czubate łyżki mąki kukurydzianej
1 łyżka proszku do pieczenia
100 g gorzkiej czekolady (50%)
1 łyżka kakao
1 łyżeczka cynamonu
1 kostka tofu naturalnego
250 ml mleka sojowego czekoladowego

Przygotowanie:
Wiórki kokosowe i migdały (orzechy) podprażyć do zbrązowienia. Wymieszać suche składniki: mąkę kukurydzianą, proszek do pieczenia, kakao i cynamon. Rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej (w garnku zagotować wodę, wstawić do niej miskę z czekoladą). W innym pojemniku zmiksować na gładką masę tofu i mleko sojowe. Dodać płynną czekoladę oraz stopniowo suche składniki. Dobrze zmiksować lub wymieszać. Na koniec dodać wiórki. Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia nakładać łyżką masę. Piec w temp 190 st. C (ja miałem 175 st C z termoobiegiem) przez 30-40 minut. W oryginale autorka proponuje nałożenie "kleksa" rozpuszczonej czekolady na ciastka, ale ja zrezygnowałem bo i tak już są wystarczająco czekoladowe.

Uwaga! Ciastka są mało słodkie. U mnie cukier był tylko w mleku sojowym.


poniedziałek, 14 lutego 2011

Puszpana i zupa soczewicowa



Kilka dni temu przygotowałem dwa przepisy z książki Rupowskiego. Jakoś tak mam, że napalam się na książki kucharskie przed kupnem, a jak już je nabędę to nie używam. "Kuchnia wegańską" przejrzałem i wypróbowałem z niej kilka przepisów, natomiast "Zaskakujące tofu" leży nieużywane. Nie mam na razie chęci robić nic z tofu.

Pierwsze danie to puszpana. Przyznam się, że nazwa jest mi całkowicie obca. Próbowałem dowiedzieć się o potrawie czegoś więcej, ale nie udało mi się. Nazwa w książce została spolszczona i stąd problemy. Nie mam pojęcia jak pisze się je w oryginale.

Puszpana

Składniki:
1 szklanka ryżu
2 ziemniaki
1 papryka czerwona
1/2 szklanki zielonego groszku
100 g słonecznika
2 łyżki oleju
2 szklanki wody
sól

Przygotowanie:
Ryż ugotować na sypko. Ziemniaki pokroić w cienki paski i usmażyć na patelni. Słonecznik uprażyć. Groszek i paprykę pokrojoną udusić. Ziemniaki, podduszone warzywa i słonecznik wymieszać i podawać z ryżem.



Zupa soczewicowa

Zupka przypomina konsystencją, smakiem i zapachem grochówkę. Lubię grochówkę i dlatego zasmakowała mi "soczewicówka".

Składniki:
150 g soczewicy czerwonej (sypnęło mi się pół paczki i trochę, czyli min. 180g+)
włoszczyzna
2 liście laurowe
1 cebula
szczypta majeranku, cząbru, imbiru
sól
kostka bulionowa (oryginalnie w przepisie, nie użyłem, bo była zbędna i nie miałem:P)
ziemniaki (mój dodatek)

Przygotowanie:
Pokroić włoszczyznę - marchewki, pietruszkę na krążki, seler, ziemniaki w kostkę, pora i cebulę posiekać. Podsmażyć chwilkę. Następnie zalać wodą i wsypać soczewicę. Gotować do miękkości. Jeśli jest zbyt gęsta można dolać wody. Doprawić ziołami, przyprawić do smaku.



piątek, 4 lutego 2011

Zupa kukurydziana



Tą notkę mogę sprowadzić do słów typu: sprawdź co masz w lodówce, a ja powiem jaki dzisiaj będzie obiad. Tak właśnie wymyśliłem tą zupę.

Składniki
2 puszki kukurdzy
1 papryka
2,5 cebuli
curry
chilli
sól
pieprz
1 kostka bulionowa
kilka kromek chleba na grzanki (opcjonalnie)

Przygotowanie:
Na patelni przesmażamy posiekaną w kostkę cebulę i paprykę. W garnku kukurydzę konserwową wraz z wodą, kostkę bulionową i gotujemy, mieszamy aż się rozpuści. Miksujemy na krem (mi to nie wyszło) i dodajemy zawartość patelni. Przyprawiamy. U mnie była na ostro.

Grzanki: na patelni rozgrzewamy olej i smażymy chleb pokrojony w kosteczkę aż się zrumieni. To wszystko.


poniedziałek, 31 stycznia 2011

Kasza gryczana i puree warzywne z curry



To danie zjadłem na obiad, ale nie wszystkim może wystarczyć, więc możecie potraktować jako dodatek do np. kotletów sojowych, fasolowych bądź innych.

Ostatnio zasmakowaliśmy w połączeniu kaszy jęczmiennej, pieczarek lub grzybów leśnych, które są wyrazistsze w smaku oraz smażonej cebulki. Tym razem wersja z kaszą gryczaną. Postanowiłem zjadać więcej kasz niż ziemniaków, bo w moim menu królują właśnie pyrki.

Puree warzywne na bazie włoszczyzny już kiedyś przygotowywałem - link. Pamiętam, że było z pietruszką. Teraz dodałem koperek i trochę przyprawy curry.

Kilka dni temu zaplanowałem pieczenie drożdżówki wegańskiej, ale jakoś trudno mi było to zrealizować. Dodałem więc ten przepis bo zobowiązałem się przecież do uczestnictwa w programie Empatii. Mam nadzieję, że energia sama w końcu przyjdzie.

Edit(22:00) Niedawno przyszło potwierdzenie przyjęcia do programu Empatii, dlatego też oficjalnie informuje, że do niego przystąpiłem :P.





środa, 19 stycznia 2011

Ryż z sosem soczewicowym



We wczorajszym wpisie zachwalałem sos soczewicowy. Wspominałem, że nie zrobiłem fotki i nadrobię zaległości. Nie sądziłem, że aż tak szybko.
Pomysł na obiad był błyskawiczny. Jak zwykle pytanie - co jutro na obiad? (ja) Hmmm... (mama) Może sos soczewicowy?. No jasne, nie ma sprawy. Był taki dobry, że nie ma się nad czym zastanawiać.

Składniki:
1 szkl. suchej soczewicy czerwonej
2 cebule
1 papryka czerwona
1 natka pietruszki
1 koperek
1 puszka pomidorów całych / w kawałkach zmiksowana
ryż (u mnie biały)
chilli / cayenne
sól
czarny pieprz
Shanghai Wok Konytai
woda
olej do smażenia

Przygotowanie:
Gotujemy wodę na soczewicę. Przyznam, że wlałem na oko- już drugi raz zapominając, że do przepisu może się przydać. Jej ilość oceniam na mniej niż lub ok. 1 szklankę. Ustawiamy wodę na ryż - 2 szkl. wody na 1 szkl. ryżu. Gdy wody się zagotują wsypujemy zawartości szklanek, chwilkę gotujemy pod przykryciem, wyłączamy gaz i odstawiamy niech dojdą. Ostatnio dowiedziałem się, że nie należy mieszać ryżu w trakcie gotowania.

Obieramy cebulę, myjemy paprykę i siekamy w kostkę oba warzywa. Smażymy do miękkości cebulę. Można przesmażyć paprykę i później dodać do całości (tak robiłem), ale od następnego razu będę wrzucał paprykę na koniec żeby była surowa - po co się mają składniki odżywcze marnować.

Siekamy zieleninę. Do garnka z soczewicą, jeśli już doszła wlewamy pomidory z puszki zmiksowane, dodajemy cebulę i zagotowujemy. Wrzucamy następnie paprykę, zieleninę, doprawiamy przyprawami i podajemy z ryżem.


wtorek, 18 stycznia 2011

Placki z sosem bananowo-porzeczkowym



Trzeci wpis w tym roku dotyczy "śmieciowego" żarcia. To nie do końca taki powszechnie kojarzony fast food, ale też niezbyt wartościowe danie. Mam ostatnio na takie rzeczy smaka i cóż poradzić. Oczywiście w przerwach między postami jadłem ulubioną grochówkę, pomidorówkę z fasolą, kapustową i ryż z sosem soczewicowym, który był pyszny jak nie wiem. Sądziłem, że mam już go na blogu, więc nie zrobiłem fotki. Okazuje się, że tylko mi się wydawało. Zrobi się jeszcze nieraz ;).

W założeniu miały być to naleśniki, ale nie byłem pewien czy nie będą przywierać do patelni, dlatego też zrobiłem placki. Użyłem 3/4 ilości mąki żytniej razowej, a resztę zapełniłem białą. Płynem była woda gazowana.

Sos to 3 banany rozgniecione widelcem, sok z cytryny i kilka łyżeczek dżemu porzeczkowego. W sezonie dobrym pomysłem jest użycie świeżych porzeczek.



Jakiś przeszło tydzień temu robiłem wariację na temat pesto brokułowego z tofu. Przygotowałem bez tofu, a zamiast tego pieczarki przesmażone z cebulką. Przyprawione dość solidnie solą i czarnym pieprzem, bo brokuł jest mdły. Bardzo udana kombinacja. Dodatek prażonych pestek słonecznika jest zawsze wskazany :).
Link do zdjęcia i wpisu -> tu

czwartek, 13 stycznia 2011

Racuchy bis



Po wtorkowych udanych racuchach postanowiłem przygotować je tym razem w wersji nie na słodko. Do tego samego przepisu na ciasto dodałem 1 posiekaną i przesmażoną na oleju cebulkę. Doprawiłem solą i pieprzem. Dodatkiem były uduszone pieczarki z niewielką cebulką. Tym razem lepiej rozgrzała się patelnia, nawet za bardzo-bo teraz trzeba czyścić, ale za to dobrze wyrosły i były pulchne.



wtorek, 11 stycznia 2011

Racuchy z jabłkami



Dzisiejszy przepis to wariacja na temat placków z jabłkami, o których pisałem na blogu (link). Moja mama kilka tygodni wcześniej przygotowała na śniadanie racuchy. Bardzo mi się one spodobały, bo były puszyste (za sprawą drożdży). Do swoich dodałem starte jabłka. Przez to już tak nie wyrosły, ale uważam je za udane.

W sobotę robiłem pizzę, którą pierwszy raz i ostatni zapewne smażyłem na patelni, bo piekarnik się "wysypał". Przypomniało mi się teraz, że fachmanów trzeba wezwać.

W niedziele na obiad przygotowałem krokiety z ciecierzycy. Przepis już jest (link), ale dodałem nowe zdjęcie.
Była to też prostsza wersja (ciecierzyca, cebula, sól, pieprz). Przyprawiłem dodatkowo ostrym chilli i przyprawą kuchni tajskiej "Chiang Mai Curry" firmy Konytai (skład: pietruszka suszona, sól, cebula, czosnek, imbir, kolendra, kardamon, chilli, cayenne). Bardzo ciekawe w smaku i dość ostre :). Dodałem trochę mąki do ciecierzycy. Panierka z bułki tartej solidniej niż zwykle się przysmażyła.

Składniki:
mąka
ciepła woda
drożdże świeże
3-4 obrane i starte na "grubych oczkach" jabłka
aromat waniliowy lub migdałowy (opcjonalnie)
olej do smażenia

Przygotowanie:
W miseczce rozmieszać drożdże z ciepłą wodą. Do miski z mąką dodać rozczyn drożdżowy i pozostałą wodę, aromat i starte jabłka. Wyrobić dość gęste ciasto. Smażyć na rumiano. Podawać z dodatkami: dżemem (miałem jagodowy), syropem klonowy, z agawy (sam nie próbowałem jeszcze;) ) lub bez niczego. Można dodać do placków cukier.






Vegespot.pl - Przepisy wegetariańskie

Kontakt z blogerem:



Produkty wegańskie w bydgoskich sklepach