Nadal biorę udział w FnB. W kwietniu 2015 r. zakończył się pierwszy sezon akcji, od października br. kontynuujemy działalność. Co 2 tygodnie biorę czynny udział. Od początku tego sezonu było ciężko, bo tylko jedna kuchnia działała, także co drugi tydzień cały weekend miałem zajęty. W sobotę ogarnianie produktów, gotowanie; w niedzielę kończenie przygotowań posiłku i wydawanie go bezdomnym. Na ostatnie 2 wydawki przyszło po ok. 40 osób potrzebujących. Do pomocy zgłaszają się ciągle nowe osoby, to cieszy, bo ta sprawa wymaga zaangażowania, jest prawie jak druga praca, czasem trzeba odpocząć, naładować akumulatory do dalszego działania. Poniżej dwa zdjęcia artykułów opublikowanych w lokalnych gazetach.
Gdzieś tak w połowie września wreszcie dostałem możliwość odbywania stażu, który zacząłem 1 paźdzernika. Szkolę się w zawodzie związanym z branżą reklamową (grafiką, przygotowaniem do druku, drukiem, montażem reklam). Mam zajęcie kilka miesięcy i jakieś pieniądze; to już coś niż skanie od pracy do pracy, przeplatanej okresami bezrobocia, nudy, marnotrawstwa czasu. Mieszkając samemu nie miałbym szans na "luksus" stażu, bo jak tu przeżyć za niecały 1000 zł. Z poprzedniej pracy musiałem zrezygnować, bo wstawanie o 4 rano wykańczało mnie, podobnie jak bóle kręgosłupa. To ostatnie sie nie skończyło, ale teraz nie muszę przenosić ton, jeździć niewiadomo ile godzin dziennie, mam czas na odpoczynek.
Kilka razy podchodziłem do tematu pisania na blogu o innych sprawach niż tylko gotowanie. Na FB pisałem o ulubionej muzyce, ale żaden ze mnie znawca. Przez pewien czas chciałem napisać o czymś ważnym, dla mnie, pewnie wielu ludzi, ale odpuściłem. Nie chcę się tak uzewnętrzniać. Mnie nie pomoże, a nie chcę stać się pożywką różych internetowych hejterów. Rzadko podróżuje, uczestniczę w imprezach, akcjach (jedynie FnB), więc brakuje tematów. Moje życie wydaje mi się nudne.