czwartek, 17 kwietnia 2014

Zawieszenie bloga


Słuchajcie. 
Zauważyliście, że od dłuższego czasu nic nowego nie pojawia się na blogu. Nie mogę się „podnieść” i prowadzić bloga z jakąkolwiek intensywnością (najlepiej sprzed 2013 r). Czuję, że w końcu nastąpiło wypalenie się. Broniłem się przed tym przez długi czas. Przez prawie cały rok 2013 r. cierpiałem na chorobę -zniechęcającą-do-wszystkiego-. Często zmuszałem się żeby coś robić, więc pozostał jakiś ślad z tego roku.

Obecnie nie czuję chęci i weny do prowadzenia bloga. Od kilku miesięcy nie mogę zabrać się za dodanie kilku zdjęć i przepisów na „Zielone szejki”, które pojawiły się na profilu FB czy też inne zdjęcia/przepisy, których jeszcze nie ma na blogerze. Stało się to dla mnie jakimś przykrym obowiązkiem, zniechęcającym zamiast sprawiającym radość. Kiedyś potrafiłem przeglądać setki blogów kulinarnych i wyszukiwać nowe przepisy do wypróbowania, zweganizowania itp. Od dłuższego czasu nie zaglądałem w zapisane zakładki, nie mam chęci, żeby tam klikać. Gotuje wyraźnie mniej, to co umiem, co lubię, bez szaleństw kulinarnych.

Nie ma sensu co kilka miesięcy zapowiadać wielki „come back”, bo trudno stwierdzić czy i kiedy on nastąpi. Pisząc ten tekst jest mi przykro, że długo nie wytrzymałem (chociaż z drugiej strony też całkiem długo) z moim zainteresowaniem. Jestem raczej osobą, której wszystko szybko się nudzi i podziwiam sam siebie, że potrafiło mnie to wkręcić na tak długi czas.

Zawieszam swoją działalność na blogerze i facebooku do odwołania. Może kiedyś powróci mi chęć i natchnienie. Wszystko zostawiam. Nie mam zamiaru kasować bloga czy zamykać fan page'a. Czerpcie z nich pełnymi garściami. Jeśli też w jakiś sposób promuje to dietę wegańską to cieszę się z tego powodu.

Dziękuję za to, że czytaliście, korzystaliście z moich przepisów, komentowaliście wpisy publikowane przeze mnie.

Facet w kuchni i wege szamka
czyli
Michał J.

3 komentarze:

  1. Siemka Michał! Wiesz, Twój blog jest jednym z najstarszych weganskich i przecierał szlaki, też się z niego uczyłam...Dziękuję! Teraz weganizm spopularyzował się i nawet motywacja do blogowania jest teraz inna...Dużo blogów ludzie prowadzą, idea się krzewi, a myśmy się nauczyli wegańsko gotować, i wiele osób ma tak jak Ty- że po prostu wraca do ulubionych potraw i nie ma co o nich pisać. To niekoniecznie jest porażka ;) czy powód do doła :) Weganizm się zadomowił i można mieć czas na nowe zainteresowania :) I tak bardzo długo prowadziłeś swój blog! A zielone szejki sa pyszne, daja energię. Fajnie, że zostawiasz :) bloga. Powodzenia w znajdowaniu nowych rzeczy! Fajnie, że napisałeć co u Ciebie! pozdrower :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się w porę do Ciebie wybrałam z wizytą :). Ale dopisuję blog do obserwowanych, bo ja swoją przygodę z weganizmem dopiero zaczynam, a u Ciebie przyuważyłam sporo ciekawych przepisów i mam nadzieję, że po przerwie wrócisz jednak do blogowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, bo jednak taki blog sporo wiedzy dawał.

    OdpowiedzUsuń