czwartek, 9 lutego 2012

Batony owsiane



Dzisiaj, w dniu 9 lutego, jest Międzynarodowy Dzień Pizzy. Z tej okazji przedstawiam przepis na batony owsiane ;). Prawdę mówiąc nic o tym święcie nie wiedziałem i dlatego nie ma pizzy. Jestem wielkim fanem "włoskiego ciasta" i możliwe że przygotowałbym coś na tą okazję.

Batonami owsianymi zainteresowałem się z dwóch powodów. Po pierwsze lubię słodycze. Ich spożycie po przejściu na wegetarianizm bardzo ograniczyłem, ponieważ wcześniej jako mięsożerca pałaszowałem je bez opamiętania. Brak ograniczeń w spożywanych produktach nie hamowała mnie w żaden sposób. Nie chcę jednak z tej przyjemności zupełnie rezygnować. Z drugiej strony przydają się jako posiłki energetyczne przy uprawianiu sportu. Lubię jeździć rowerem i brakuje mi czekoladowych przekąsek dodających sił (chociaż banany też są dobre) i czasem z zazdrością patrze na innych.

Zainspirowałem się przepisem na Peanut butter protein bars pochodzącym z kanału kulinarnego amerykańskich kulturystów na Youtube. Kulturystą nie jestem, bo jest to sport dla mnie nużący. Niedawno sprzedałem swoje dwie sztangielki i definitywnie zakończyłem przygodę z tą dyscypilną, która nawet nie zdąrzyła się rozkręcić. Batonów nie zaszkodzi mi jednak spróbować.

Przepis minimalnie zmodyfikowałem. Zastąpiłem odżywkę białkową mlekiem sojowym w proszku. Zamiast agawy dodałem melasy z trzciny cukrowej i resztki syropu klonowego, natomiast mus jabłkowy (apple souce) dżemem morelowym. Dodałem kilka sparzonych i posiekanych w kostkę suszonych moreli. Zabrakło u mnie ekstraktu waniliowego w płynie. Dotąd nie spotkałem go w okolicznych sklepach, a z internetu nie zamiawiałem.

Konsystencja batonów jest jeszcze do dopracowania, ponieważ pomimo spędzenia kilku godzin w lodówce są nadal klejące i miękkie. Powinienem dać jednak więcej płatków albo mniej płynu.
Smak jest wyśmienity, ale dodatek mleka sojowego w proszku spowodował, że reszta smaków gdzieś się zagubiła. Autor nie wskazał ilości masła orzechowego i ja dodałem go chyba zbyt mało.

Wszystkie proporcje podaje poniżej. Reasumując zamiast batonów wyszła zmodyfikowana wersja bloku czekoladowego, który robiłem wcześniej. W chwili pisania tekstu zauważyłem, że zapomniałem dodać cynamonu.

Prawdopodobnie następnym przepisem, który zaprezentuje będzie modyfikacja domowej "Nutelli", ponieważ znalazłem inny przepis, który chcę wypróbować. Mam nadzieję, że mi wyjdzie.

Składniki:
2 szkl. płatków owsianych
1 szkl. mleka sojowego w proszku (zapewne można pominąć, ale za to dać mniej płynu lub więcej płatków)
1/4 szkl. płatków migdałowych lub posiekanych migdałów
1/4 szkl. żurawiny
1/2 łyżeczki cynamonu
3 łyżki masła orzechowego (proporcja niejasna)
1/4 szkl. syropu z agawy (lub innego - np. melasy)
1/4 szkl. płynu (mleka sojowego, migdałowego, wody itp.)
1/4 szkl. musu jabłkowego (dżemu)
1/4 szkl. czekolady 75%
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

Przygotowanie:
Płatki owsiane i inne suche składniki wymieszać z bakaliami. W misce roztopić czekoladę wraz z masłem orzechowym (kąpiel wodna lub w mikrofali) i wymieszać ze składnikami mokrymi. Dokładnie wymieszać. W razie czego dosypać płatków owsianych. Konsystencja musi być bardzo gęsta - tak aby można było wyrabiać przy mieszaniu mięśnie ;). Następnie przełożyć do płaskiego naczynia wyłożonego papierem do pieczenia. Najlepiej rękami. Odstawić do lodówki na kilka godzin (min. 2 h). Po wyjęciu przełożyć na deskę do krojenia papierem do góry. Zdjąć papier i pokroić na paski dowolnej szerokości.


czwartek, 2 lutego 2012

Sajgonki



Przepis na farsz do sajgonek znalazłem na blogu Temperature. Przy okazji dowiedziałem się, że Cottien prowadzi bloga, bo przyznam że umknęło to mojej uwadze.

Jak na pierwszy raz, tylko jednej sajgonki nie udało mi się zwinąć. Do niej nałożyłem więcej farszu, ponieważ nie chciałem, żeby został (dzisiaj dojadałem) i był problem z zawinięciem. Dwie (max. 2 i trochę) łyżki na jeden papier to ilość wystarczająca w przypadku, gdy używacie papieru ryżowego Tao-tao.

Korzystając z okazji pochwalę się, że na początku stycznia stuknął mi roczek weganizmu. We wcześniejszym poście zapomniałem o tym wspomnieć. Już szukam przepisu na jakiś torcik.

Składniki w oryginale, a w nawiasach moje zmiany.

Składniki:
papier ryżowy
50 gram makaronu sojowego (dałem garść spagetti pszennego) ;)
2 marchewki
2 papryki (np. czerwona i zielona)
3 cebule
1/2 puszki kukurydzy
1/2 puszki fasoli czerwonej
trochę mrożonej fasolki szparagowej (u mnie brak)
przyprawy:
słodka i ostra papryka
curry
kurkuma
przyprawa do ziemniaków (u mnie brak)
sos sojowy (nie za dużo jeśli później będziecie moczyć w nim sajgonki)
olej

Przygotowanie:
Makaron ryżowy i spagetti przygotowuje się inaczej. Ten pierwszy wystarczy zalać wrzątkiem, a drugi trzeba gotować. Wszyscy powinni znać procedurę ;).

Cebulę, marchewkę, papryki oczyszczamy (obieramy, myjemy itp.) i siekamy w kostkę. Smażymy, a później dusimu w garnku do miękkości marchewki (al dente). Dodajemy następnie połowę fasoli z puszki i kukurydzę. Na koniec wkładamy makaron odsączony na sitku. Przyprawiamy i mieszamy.

Do miski nalewamy ciepłej wody i zanurzamy na kilka sekund płaty do sajgonek. Wyjmujemy na deskę płat. Nakładamy porcję farszu trochę niżej niż na środek. Zawijamy najpierw dół, później boki i na końcu ostrożnie rolujemy w górę. Na opakowaniu moich sajgonek był obrazek, więc nie było problemu.

Na blachę do pieczenia kładziemy papier do pieczenia i smarujemy go olejem. Kładziemy sajgonki i je również smarujemy. Pieczemy ok. 20 min w 200 st. C.

Podajemy z sosem sojowym tj. moczymy w nim sajgonki i do gęby ;).