Zastanawiałem się, czy dodać czy nie tego posta. Już trzeci raz podchodzę do muffinków i wychodzą one nie takie jak chce. Za pierwszym razem nie urosły, za drugim urosły, ale za bardzo się spiekły i wyszła twarda skorupa. Wczorajsze wyrosły tylko niezbyt wysoko. Na szczęście były miękkie i sprężyste. Jeszcze z żadnym ciastem nie miałem takiego problemu. Przepis zaczerpnąłem z bloga vegan-share. Dostałem również od autorki cenne rady, które się przydały. Brakuje mi jednak doświadczenia, którego się bez kulinarnego trenowania nie nabędę ;).
Bułki z pieczarkami i cebulką to taki dodatek. Nic specjalnego. Zostało mi dzisiaj trochę pieczarek, które aby się nie zepsuły przesmażyłem z cebulą, doprawiłem solą oraz pieprzem i włożyłem w wydrążone z miąższu pszenne bułki. Dużo ich nie było, bo raptem 2 sztuki. Można dołożyć do tego jeszcze jakieś warzywo lub kiełki.
W planach ze słodkiego mam pierniczki, ale od miesiąca nie mogę się za to zabrać. Muffinki mnie trochę zniechęciły. Chciałem też robić domową czekoladę (w tabliczkach), ale nie widziałem takiego przepisu bez mleka w proszku (bez margaryny były). Jakoś nie chce się znowu przejechać na tym, bo kiedyś już jedno wywaliłem.
Ze zwykłych dań dobrze zapowiadające się krokiety, ale czy takie wyjdą czas pokaże ;). Zima demotywuje. Pamiętam, że rok temu miałem więcej energii.
muffinki z problemami, ale zjadłabym je chętnie. musiały pięknie pachniec.
OdpowiedzUsuńUwielbiam bułki z pieczarkami :) A z muffinkami tak jest - są dosyć kapryśne i najważniejsze - nie można zbyt dlugo miksować ciasta - lepiej żeby zostało kilka grudek niż nastąpił overmixking bo wtedy nie wychodzi za dobrze :(
OdpowiedzUsuń